Bez większych komentarzy, na razie przemknęła przez branzowe media informacja, że w Hiszpanii, konkretnie w Penedes władze regionu zaakceptowały nową apelację DO Vino Dulce de Hielo lub po katalońsku Vi Dolç del Fred. Rzecz dotyczy win „lodowych”, znanych jako eiswein lub icewine. W czym więc problem? Ano w tym, że jakkolwiek w Katalonii temperatura spada czasami poniżej zera to o warunki do wytwarzania win „lodowych” raczej trudno. Przypomnijmy: wino „lodowe” produkuje się z moszczu wytłoczonego ze zmarznietych na krzewach winogron. Przy czym konieczny jest spadek temperatury do co najmniej -8°C, trwający przez kilka godzin. Nie chodzi tu więc o przymrozek ale solidny mróz, który spowoduje zamarznięcie części wody stanowiącej podstawę winogronowego soku. Takie zamarzniete grona rozgniata się, usuwając z nich bryłki lodu, czyli po prostu wodę. To co pozostaje to moszcz znacznie bardziej zagęszczony, znacznie bogatszy w cukier i składniki aromatyczne i z takiego właśnie moszczu powstają bardzo słodkie, bogate i aromatyczne eisweiny. Wytwarza się je tradycyjnie w regionach chłodnych jak Niemcy, Austria czy Kanada w okolicach wodospadu Niagara. Tymczasem Katalończycy dopuścili wytwarzanie win lodowych z winogron zamrażanych po zbiorach w warunkach sztucznych: w komorach chłodniczych, zamrażarkach, lodówkach etc. Słowem kant gigant. I nie chodzi mi tu o urażoną godność arystokracji, na której salony wdziera się parweniusz, oferując taniej produkt, równie dobry. Bo równie dobry nie jest. W produkcji win lodowych  ogromną rolę odgrywa czas. Czas między osiągnieciem dojrzałości owoców a zbiorami. To średnio dwa miesiące, podczas których winogrona pozostają na krzewach, wzbogacając się w całą paletę aromatów i smaków. Zastępując ten proces szybkim mrożeniem w chłodniach uzyskamy z pewnością wino słodkie i z  pewnością nie będzie to wino wielkie. Cóż, pecunia non olet, tym bardziej, że mrożąc  winiogrona w chłodniach unikamy ryzyka związanego z pozostawieniem gron  na krzewach i narażaniem ich na choroby, »