|
|
| | |
sen po sezonie (2006-11-09)
| Lubię ciszę miejsc. Opuszczonych przez turystów, uśpionych po wakacjach, niczyich. Tylko porzucona gazeta unosi się nad pustą ulicą, przeczytana, niepotrzebna, z nie do końca rozwiązaną krzyżówką. Kiedy widzę płynącą w powietrzu La Gazetta dello Sport, gonię ją, biegnąc po nierównym trotuarze. Kiedy w końcu uda mi się ją złapać lubię poczytać o calcio. Nawet na pomiętych kolumnach. Nawet wtedy kiedy rozumiem co dziesiąte słowo. Kiedy papier pachnie zupełnie inną rzeczywistością.
Wieczorem wsiadłem do pociągu i pojechałem na południe. Słońce migotało jeszcze na twarzach podróżnych. Z. machając mi przed oczyma swoim słomkowym kapeluszem, próbowała o czymś nieistotnym przekonywać. Jednak i ją wkrótce uspokoił widok rozciągający się za oknem. Okazało się, że podróż ma również na Włochów zbawienny wpływ. Rezygnują z teatru, gestykulacji, podniesionego głosu. Zostaje szept na granicy snu i jawy. Delikatne obrazy, które widać spod przymkniętych powiek. Cel stawał się powoli nieważny. Najważniejsza była podróż. Wewnątrz siebie.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, horyzont wypełniła Etna. Patrząc w jej stronę trudno było zobaczyć cokolwiek innego. Może oprócz smug dymu, które wyrzuca z siebie, a które budzą atawistyczny niepokój. Jednak można ją oswoić. Nauczyć się żyć przez chwilę w jej cieniu.
Mieszkałem w małej miejscowości Giardini Naxos. W jedynej otwartej po sezonie enotece leżały na półkach butelki od Passopisciaro, Valle dell Acate czy Tasca d’Almerita. Przed szafą chłodniczą, w której właściciel chował przed słońcem sery i wędliny, stało plastikowe białe krzesło. Rezydowała na nim jego wiekowa babka. Mała zasuszona kobieta, która wszystko już widziała i wszystko już przeżyła. Wszystko co miała do powiedzenia już powiedziała. Zawsze
gdy przekraczałem próg tego sklepu, bez względu na porę dnia, widziałem ją śpiącą. Gdy zastanawiałem się czy kupić butelkę od Gulfiego czy może raczej jakieś proste frappato, słyszałem jej » | | <<< [1] 2 >>> | « więcej | autor: Rurale |
| |
| |
|
|
|
Za tak zwane wino korkowe
odpowiedzialny jest pewien gatunek grzyba rozwijającego się
niekiedy w korze dębu korkowego. W zetknięciu grzyba z chlorem,
znajdującym się w środkach czystości stosowanych do mycia i
odkażania, powstaje związek chemiczny zwany trójchloroanizolem.
To właśnie TCA nadaje winu nieprzyjemny, zatęchły, "korkowy"
zapach i drażniący gorzki smak.
|
|
|
|
|