Wino a zdrowie
W ostatnich latach ukazało się w Polsce co najmniej kilka książek o dobroczynnym wpływie wina na zdrowie. Artykułów i wzmianek w prasie było tak wiele, że trudno je nawet zliczyć. Wygląda to na zbiorowe zauroczenie lub odreagowanie stresu z czasów gdy słowo wino nieodmiennie kojarzyło się z podchmielonym osobnikiem, osuszającym w bramie kolejną butelkę.
Żyjemy dziś w rozdwojonej rzeczywistości. Z jednej strony nie wolno reklamować w pełni legalnego produktu jakim jest wino, z drugiej zaś zalewa nas potok pseudonaukowych często wynurzeń, z których wynika, że pijąc wino zapewniamy sobie dożywotnią szczęśliwość, ba niemal nieśmiertelność. No bo jak można poważnie traktować publikację, w której autor zapewnia, że przy pomocy wina możemy wyleczyć wszelkie podstawowe schorzenia poczynając od chorób serca i naczyń, kończąc na alergiach, żylakach, chorobach dróg oddechowych czy nowotworach. Wynikałoby z tego, że kto pije wino umrzeć może co najwyżej w wyniku nieszczęśliwego wypadku, gdyż od chorób jest praktycznie ubezpieczony. Nie jestem lekarzem, wydaje mi się jednak, że taką polisę wystawić może jedynie Stwórca. We wszystkim zachowywać trzeba proporcje. W szczególności, co podkreślają wszyscy poważni autorzy, nie należy próbować leczyć winem zdiagnozowanych, zaczynających się poważnych chorób.
Z pewnością jest coś w obserwacjach lekarzy czynionych od starożytności niemal po dzień dzisiejszy, a dotyczących pozytywnego wpływu umiarkowanego, powtórzmy umiarkowanego picia wina na zdrowie. Już Hipokrates twierdził: Wino jest rzeczą cudownie przeznaczona dla człowieka, jeżeli zdrowy lub chory będzie je przyjmował w stosownej porze lub umiarkowanie. Wczasach antyku i w średniowieczu wino należało do podstawowych medykamentów, głównie jak się wydaje ze »
<<< [1] 2 3 >>>